środa, 29 maja 2013

Takie tam


Doba ma 24 godziny, w tygodniu mamy siedmiokrotne powtórzenie ów tej godziny na zegarze. Ale jakoś ostatnio ten czas szybko leci. Dopiero był nowy, 2013 rok, a już mamy czerwiec, a nie oglądniemy się i zaś będziemy wnosić kieliszki z szampanem. We wrześniu stuknie mi 32 lata, ale ja nie czuje tego. A co właściwie czuję? Nie wiem, jestem chyba jeszcze małe dziecko, które przez tyle lat jeszcze nie dorosło. Wyznaję proste zasady, wierze w przyjaźń, mówię co myślę, ogólnie lubię prostotę. Może urodziłem się o jakieś 100-200 lat za późno? Zaraz, co ja mówię... wtedy nie było Black Sabbath, fali Norweskiego Black itp. to nie, nie chciałbym. Ale chciałbym mieszkać na wielkim pustkowiu z dala od cywilizacji. Mała chatka w ciemnym lesie, bez cudów techniki, bez zegarka bez kalendarza. Głupie? No, może i tak, ale poco żyć w świecie, w którym zasady, które wydają mi się tak oczywiste, tak naprawdę są obce, nikogo nie obchodzą. No co, denerwuje mnie pazerność ludzka, fałsz, brak honoru, dwulicowość.
Dziś wstałem jak zawsze, duszne słońce mnie oślepiło promieniami. Zaraz, zaraz, wstałem ale w jakim celu? Hmm, sam nie wiem, musiałbym pomyśleć. Śniadanie, kawa, praca, obiad, komp kolacja, spać. Taki kurde Dzień Świra ale naprawdę. Sensu brak, najmniejszego sensu. Ale co tam, jak i tak jest Git.
Dopijając kawę, słuchając Antyradia, wylewam Swe żale do Writera, bo tylko on mi nie powie, że pieprze bezsensu.


Brak komentarzy: